mazurskie szczupaki

mazurskie szczupaki

poniedziałek, 27 października 2014

Angry Pikes na tropie Mazurskich Szczupaków!

W ostatnią sobotę (25.X.14) wraz z moim serdecznym Przyjacielem Tedziem wybraliśmy się na Mazury tropem jesiennych Szczupaków. Cała wyprawa już od początku szła nie do końca po naszej myśli. Zaczęło się od średnio optymistycznych prognoz pogodowych które straszyły nas kilkoma stopniami poniżej zera. Następne wykolejenie leżało po mojej stronie, ponieważ za ostro przybalowałem na imprezie pracowniczej i z obiecanej pobudki, przygotowanego sprzętu i prowiantu wyszły nici... Ale tak to czasem bywa :) Z Warszawy wyruszyliśmy o 5 rano a za cel wyprawy postawiliśmy jeziorko Majcz Mały leżące tuż pod Pieckami. Chwilę po godzinie 8 byliśmy na miejscu. Przywitało nas piękne słońce, "jedyne" 5 stopni poniżej zera aaa i oczywiście dość silny, mroźny wiatr :S.
Jednak od początku wyjazd nazwany został wypadem "tylko dla orłów" więc bez narzekania zwodowaliśmy krypę i ciesząc się, że już tu jesteśmy ruszyliśmy w poszukiwaniu przygód. W pierwszej kolejności ruszyliśmy na jedną z miejscówek gdzie zawsze melduję się jakiś zębacz. Kilka pierwszych rzutów utwierdziło nas w przekonaniu, że to będzie ciężki temat - wiszący sopel ze szczytówki i nawet pół podbicia... Coraz bardziej zziębnięci i zdesperowani przeczesywaliśmy kolejne miejscówki i nic... pucha! W miedzy czasie na wodzie zameldował się Artur właściciel warszawskiego sklepu Przelotka. Podobnie jak my postanowił walczyć z okrutną pogodą i słabymi braniami. Dość poważnie wychłodzeni postanawiamy spłynąć w miejsce w którym zaczynaliśmy. Było to pięknie nasłonecznione i względnie osłonięte of wiatru - idealne miejsce by podbić morale do góry. Jezioro Majcz Mały jest płytkim jeziorem średnia głębokość to jakieś 1,5-2m, nadaje się idealnie pod jerki na których oparłem swoją taktykę tego dnia. Kilka rzutów w jednym z moich ulubionych miejsc i widzę jak nagle spod kępy roślinności wystartował zębacz zgarniając mojego "jerkusia". Szybki hol i ryba melduje się na pokładzie. Rybka miała ok. 60 - 70 cm i była w znakomitej formie, od razu widać było, że podjada po 18-tej. Ryba połasiła się na zdecydowanego lidera tegorocznych przynęt, mianowicie Salmo Sweeper 14 cm w kolorze Pike. Jerk ten wygląda bardzo niepozornie bo przypomina pomalowany kołek z plastikowymi statecznikami. Jednak jego długie odjazdy przy pod-szarpnięciach i migotanie przy bardziej energicznych szarpnięciach znakomicie prowokują ryby do ataku. W tym roku na Sweepery wyjąłem już kilka ładnych rybek i zdecydowanie jest to mój ulubiony "wariat" z oferty Salmo.

Zębaty wrócił do wody i obiecał, że za rok spotkamy się znowu. Podbudowani sukcesem, zapominamy na chwilę o doskwierającym chłodzie. Mija jednak kolejna godzina i nic. Ogrzewacze które mieliśmy w rękawiczkach i butach już nam nie wystarczają zaczynamy mięknąć. Na zegarkach mamy godzinę 16 i postanawiamy spływać. Oczywiście wykonujemy jeszcze kilka rzutów ostatniej szansy jednak bez sukcesów. Na brzegu zaglądamy do gospodarzy którzy goszczą nas kanapkami i ciepłą herbatą. Chwilę siedzimy zbierając siły i grzejąc tyłczyska, by zaraz wsiąść z powrotem do auta i ruszyć w stronę Warszawy. Po trzech godzinkach jesteśmy na miejscu, wyziębieni i bogatsi o nowe doświadczenia ustalamy, że jeszcze w tym roku odwiedzimy bazę Mazurskich Szczupaków! 
















fot. Tedzio aka Czacha
 

Pozdrawiam
Borys



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz